Dwie czerwone kartki i porażka – Sygnał Lublin sam odebrał sobie szanse w meczu z Tomasovią
Trzecie z rzędu zwycięstwo piłkarzy Tomasovii stało się faktem. Drużyna Pawła Babiarza pokonała Sygnał Lublin 5:2, jednak przebieg meczu w Lublinie był znacznie bardziej złożony, niż sugerowałby to końcowy wynik. Gospodarze sami utrudnili sobie zadanie, kończąc spotkanie w dziewięciu po otrzymaniu dwóch czerwonych kartek.
Mecz zapowiadał się na wyrównany, choć faworytem byli goście z Tomaszowa Lubelskiego. Pierwsza połowa nie wskazywała na dramat, jaki miał się wydarzyć później. Sygnał Lublin walczył jak równy z równym, momentami stwarzając zagrożenie pod bramką Tomasovii. Jednak w drugiej części spotkania wszystko się zmieniło.
Kluczowym momentem były dwie czerwone kartki, które całkowicie odmieniły obraz gry. Gospodarze musieli kończyć mecz w dziewięciu, co stworzyło olbrzymie luki w ich defensywie. Tomasovia, która do 82. minuty prowadziła tylko 2:1, wykorzystała osłabienie rywali i zdobyła trzy gole w ciągu zaledwie ośmiu minut. To była prawdziwa kanonada, która przesądziła o losach meczu.
Choć Tomasovia ostatecznie wygrała 5:2, nie można powiedzieć, że to był dla niej łatwy mecz. Gdyby nie problemy dyscyplinarne Sygnału, wynik mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Dla piłkarzy z Lublina to bolesna lekcja, że w piłce nożnej dyscyplina jest równie ważna, co umiejętności na boisku.
Na podstawie: Źródła
Opublikowano: 12 października 2024